wtorek, 9 lipca 2013
' pracownia, 2 lipca, piątek 23:59
Zamknęła starą, ulubioną książkę, lubiła do niej wracać, przymknęła oczy, nasłuchiwała. Wszechobecna cisza, melodyjny spokój poszedł w niepamięć, gdy usłyszała stukanie.. Gdzieś, na dole, w ciemnym, smutnym mieszkaniu, które po śmierci jej jedynego przyjaciela i wiernego towarzysza, kota Ramzesa, było jeszcze bardziej odpychające. Z niepokojem i szczyptą ciekawości, spokojnie skradała się w stronę dźwięku. Gdy nic nie zastała w holu, z którego dochodził odgłos, a teraz przemieścił się w stronę łazienki, poczuła ciarki na plecach i jeżenie się skóry na ciele.. Był inny, mniej melodyjny, przypominał jej coś.. Jak zahipnotyzowana udała się w stronę pomruku.. Tak, to był jej kot, wiedziała to, widziała go w miejscu, gdzie swego czasu miał kuwetę.. To On, choć wyglądał jak demon, nie miał oczu, a pisk, wrzask stawał się nie do wytrzymania. Uciekła. Zatrzasnęła drzwi.
Wiedziała, że to wróci, że się nie uwolni, na samą myśl czuła suchość w ustach, nie mogą pohamować łez.. To nie był pierwszy raz, kolejny, ale każdy był inny, trudniejszy do zniesienia. Samotność i brak akceptacji straty Ramzesa doskwierają jej niemiłosiernie, i te wyrzuty sumienia.. Ona, zamknięta w sobie, nieśmiała, smutna, samotna.. ma teraz wyjść? Szukać szczęścia, zmian? Ma zapomnieć, stracić siebie, by coś zyskać? Tak, może to byłoby wyjściem, tak, to na pewno jest wyjście. Ale wyjść jest więcej, mogłaby odezwać się do rodzicielki, z którą przez kłótnie, przez młodzieńczy bunt, nie rozmawia od kilku lat, mogłaby zmienić klimat i pojechać na północ do siostry, kiedyś miały dobry kontakt.. Kiedyś. Kiedyś było inaczej, nie była sama. Szukając możliwości zmian, wyszła z domu, myślała, płakała, karciła siebie w myślach, w końcu zadzwoniła do matki, przeprosiła, to był jej pierwszy krok, pierwszy i najważniejszy, teraz powinno wszystko być lepiej, wyrzuty sumienia przestaną jej dokuczać. Wierzyła, pierwszy raz w coś wierzyła. '
Ewa evqa Dobrogowska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz